Zapach krwi wodził mnie za nos od dłuższego czasu. Nie mając nic innego do roboty, zacząłem za nim podążać. Na jego krańcu oczekiwałem jakiegoś rannego jelenia lub powiedzmy sarny, ale cóż niestety tym radem myliłem się. Gdy do moich uszu zaczęły docierać krzyki osoby błagającej o pomoc, wiedziałem że na końcu mojej podróży nie czeka na mnie ranne zwierzę lecz wilk lub co gorsza człowiek. Przyśpieszyłem lekko krok. Po paru minutach udało mi się dostać do miejsca gdzie leżała ranna wadera. Wilczyca o dziwnym kolorze futra leżała wśród liści, a na jej ciele widniały przeróżne rany. Powoli zbliżyłem się do niej, a gdy udało mi się odkryć, że to iż cierpi nie temperuje jej charakteru ani trochę, stwierdziłem iż nie muszę udzielać jej pomocy natychmiastowo. Chwilę jeszcze może się pomęczyć. Choć nie powiem, gdy tak na nią patrzyłem było mi jej niezmiernie szkoda.
-Amos- odpowiedziałem krótko, na jej pytanie, patrząc przy tym na rany wadery. Po wojnie dawno już minęły jakiekolwiek ślady, a ta tutaj wyglądała jakby właśnie wróciła z pola bitwy. Przysiadłem przed nią i z szelmowskim uśmiechem starałem się pochwycić jej wzrok. Pewnie powinienem teraz czym prędzej jej pomóc, jednak nie odczuwałem takiej potrzeby, chciałem tylko zaspokoić swoją samotność. W końcu normalnie teraz myśli Aryi pomagały by mi przetrwać dzień, ale ona do późna oglądała jakiś głupi serial, przez co moja warta skończy się dopiero po południu.
Strony
piątek, 13 października 2017
Post3
position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative; position: relative;
post 2
Tak jak wspominałam wcześniej, przeprowadzona została wstępna czystka na blogu. Na czym ona polegała?
Otóż zniżyłam się do tego stopnia, aby napisać do niektórych członków bloga z prośbą o danie jakiegokolwiek znaku życia bądź też o lekką poprawę aktywności.
Niektórzy byli na tyle mili (i, bo ja wiem, odważni?), by odpisać mi i wyjaśnić parę spraw. Nie ma co jednak ukrywać, iż niektórzy nie mogli sobie pozwolić na pozostanie w szeregach bloga. Z takich właśnie powodów jestem zobowiązana do powiedzenia wam, że watahę opuszczają następujące wilki:
Subskrybuj:
Posty (Atom)